powitaniew regionie Trenczyn

Odkryć wszystkie ukryte skarby z różnych zakątków
naszego regionu.

Trenčín

9°C

lekki deszcz

Dolina, której nie zapomnisz

Kiedy wspomina się o Bosáce, abstynent natychmiast zostaje zaatakowany przez śliwowicę. Czy komuś się to podoba, czy nie, jesteśmy w regionie, w którym owoce kwitną pomimo twardej gliniastej gleby. Tym razem zdecydowaliśmy się na debatę o sadownictwie, pogodzie i turystyce w Bosák części Zabudišovej. Nie, to wcale nie jest zapomniane miejsce, to region „za Budišovą”, a miejscowi są dumni, że wciąż nie dostali długiej nazwy na literę Z.

Przejeżdżamy przez malowniczą Bosacę, mijamy nowo posadzony sad oryginalnych odmian słowackich. Przed nami jeszcze kilka zakrętów i jesteśmy na mecie. Po drodze tabliczka na czas jazdy rowerowej, która rozpocznie się za kilka godzin. Mamy umówione spotkanie z braćmi Struhárov w remizie strażackiej. Garaż na nową przyczepę strażacką jest dobrze zachowany. Widać, że opiekują się nią miejscowi. Jest przystanek autobusowy i „skręt”. Jednak pierwotni mieszkańcy Zabudišovej nazywają to miejsce Barina. Barina była kiedyś napisana również na pocztówkach, ale nowe Przebudzenie jest napisane Otoč. Na pierwszy rzut oka rozwiązali spór prosto i z ogólną satysfakcją. Miejsce, w którym się spotykamy ma na ścianie napis: Barina - turn. „Spójrz, mamy nawet Wędrującą Bibliotekę na zakręcie”, nie zdążyliśmy nawet włączyć dyktafonu, a już jesteśmy na klasycznym przystanku autobusowym, gdzie bracia Józef i Jaroslav pokazują nam szafkę pełną książek . Regały zdobią wiele miast i oferują książki do zabawy. Tutaj możesz wybrać książkę przed jazdą autobusem i nie zmokniesz.

Lubią witać turystów, ale też oglądają

„Jelenec po prawej, Javorina po lewej” spoglądamy w lewo iz jednego miejsca zaczynamy poznawać cały region. Możesz pomyśleć, że przesadzamy, ale czytaj dalej. „Oto dolina Lovichovec, gdzie kiedyś był obóz dla dzieci. Pamiętam, jak milicjanci poszli tam, żeby pokazać nam rozstrzelanie. Obecny właściciel ją tam przywraca i przywraca urok temu miejscu – turyści chwalą ciało i duszę, które były krytykowane przez kolegów turystów z innych części Słowacji za to, że Bosácka Dolina nie ma noclegów, wyżywienia ani pamiątek dla turystów. „Co byśmy tam zrobili?” Zapytał ich pytanie. – Na szczęście w Bohuslavicach są już dwa pensjonaty, więc będzie też poczęstunek… – mówi młodszy z braci Józef, który również nakreślił temat korona-turystów. Według niego to szczególny typ ludzi, którzy wysiadają z samochodu, zauważają pierwsze drzewo i od razu robią zdjęcie. „Jeśli nie zbierają niedojrzałych owoców i ziół z korzeniami, chcielibyśmy je tutaj zobaczyć. Jednak robią złą sławę dla turystów, więc kiedy miejscowi widzą nadjeżdżający zagraniczny samochód, zastanawiam się, jaki typ turysta jedzie…” wyjaśniają i już pokazują nam wzgórze ze stromymi ścianami i węgiersko brzmiącą nazwą Pohonitva . „Myślę, że to może być jak popęd bestii. Wzgórze można otoczyć i bestia nie ma dokąd uciec – myśli Józef, dodając, że Pohonitva wygląda jak piramida z pobliskiego wzgórza Lovichovec. Zabudišová otoczona jest aż sześcioma wzniesieniami. Mlačovec, Kolkové, które można ominąć, jest też suszarnia owoców, Bocháčovec, Pohonitva, Roháčová i Budišová.

Kopaničiari z Blava

Dwie rodziny bratysławskie również znalazły dom w środku wzgórz. Wieśniacy stali się lokalni. Kiedy pytamy tubylców, czy ich zaakceptowali, odpowiedź jest zaskakująca. „Zaakceptowali nas. Zaprosili nas nawet na wesele. Połowa to przyjaciele z Bratysławy, a połowa to kopacze – wspominają ślub sprzed szesnastu lat, kiedy szliśmy razem do Vojtechu. Obecnie szykuje rower do jazdy na czas, choć jego strój wygląda tak, jakby przygotowywał się do tradycyjnych zawodów w koszeniu. Chce stanąć na torze wyścigu rowerowego w lnianej koszuli i spodniach oraz skórzanych „kapciach”.

„Przyjechaliśmy tu z Bratysławy konno. Moja żona jeździ zawodowo i nie chcieliśmy, żeby komukolwiek przeszkadzali. Nie mamy tu bezpośredniego sąsiada – zdradza główny powód zmiany środowiska, rodowity Bratysława, któremu dzieci urodziły się jako kickery. Podobno najpiękniejszy widok na świat roztacza się z końskiego grzbietu, a spacery po okolicy go chwalą. Nie integrują się jednak z biznesem agroturystycznym. „Nie chcemy zmieniać charakteru kraju.” I podczas gdy jego żona przywiozła z Bratysławy konia Zabudiša, on spakował kajaki do przeprowadzki. Na początku myśleliśmy, że zimą zjeżdżają na sankach ze wzgórz, bo jest ich mnóstwo. „Muszę spróbować, mój tata spróbował” – uśmiecha się Vojtech i prawdopodobnie zamraża go, że nie „zaczął” przez te lata. Jest wioślarzem i pływa kajakami do Wagu.

„Od Trenczyna po Pieszczany Wag jest najpiękniejszym miejscem na Słowacji. W Trenczynie i Pieszczanach zrujnowano je tamami, ale stare koryto jest piękne ”- podekscytowany wioślarz i projektor filmowy. Latem wyświetlał na ścianie remizy filmy z Bariny. Ostatni film obejrzeli razem na początku października, nawet z pokazem przymiotnika dla hardy. Zrobimy kolejne zdjęcie dla Vojtecha i to z dwoma rowerami wyruszy na start do Bošáca. Jeden rower zabiera sąsiada. Jednak nadal obudzimy się w jego ogrodzie. Kozy i kury przywitają nas i zaprowadzą nas do wyjątkowego drzewa.

Najstarsza gruszka i drzewa roku

Na środku ogrodu rośnie ogromna dzika grusza, zwyciężczyni plebiscytu Drzewo Roku 2006. Kiedy spadnie ciężki mokry śnieg, łamiemy go, a będzie szkoda” – zaczyna narrator sadownik Jozef Struhár, który nominował gruszkę do ankiety. „Gruszka ma również atrakcyjną historię. W czasie II wojny światowej w pobliskim domu ukrywali się partyzanci. Gdy Niemcy się zbliżyli, partyzanci uciekli i wrzucili amunicję do dziupli w drzewie. Nie wiem, czy to prawda, ale jak był facet z wykrywaczem metalu, to gwizdnął. Nawet po ustawieniu na wykrywanie prochu ”pokazuje dziurę w drzewie, w której od czasu do czasu przebywa sowa. Gruszka ma obwód pnia 380 centymetrów, w najszerszym miejscu nawet 415. Jej wiek szacuje się na ponad 300 lat. Na Słowacji nie ma planów na starsze plany gruszkowe. Owoce małe, ale smaczne, idealne na gruszki.

Mówiąc o plebiscycie na Drzewo Roku, bošácka część Zabudišovej ma prawdopodobnie najwięcej zwycięzców na metr kwadratowy. Jozef Struhár nominował później do plebiscytu różową gruszkę, która po zwycięstwie na Słowacji również zajęła trzecie miejsce w rozgrywkach europejskich. Rok później ankietę na Słowacji wygrała rodzima jabłoń, zimowa odmiana zimowa z Zapišišova. Zabudišová zdobyła również jeden brąz z 2011 roku na trzy mistrzostwa, dla oskorušy Zicháčka.

Wszystko według wzoru owoców

Od Wiednia i Węgier do Wiednia i Budapesztu eksportowano tony owoców z Doliny Bosackiej. Połączenie pogody i gleby nadaje lokalnym owocom idealny smak, a zwłaszcza słodycz. „Kiedy moi koledzy i ja przynosimy do pracy owoce, takie jak śliwki, są od nas znacznie słodsze. I nadal jesteśmy w regionie Trenczyna – dodaje Jaroslav Struhár, który zajmuje się również meteorologią, a nawet współpracuje ze Słowackim Instytutem Hydrometeorologicznym.

„Mierzę i zgłaszam temperaturę i opady. Mam termometr z każdej strony domku. Od początku mierzyłem opady matematycznie. Wystarczy walec, π razy r² razy wysokość = objętość, a po objętości obliczyłem ilość opadów w milimetrach – wyjaśnia Jaroslav, a potem pokazuje nam stację pogodową. Według jego pomiarów opady spadły w ostatnich latach. „Średnie opady wynoszą obecnie 805 milimetrów. Kiedyś były lata, kiedy osiągnęliśmy 580 milimetrów, ale w zeszłym roku wzrosły one do ponad 1000 milimetrów, dziesięć lat temu było to nawet 1036 milimetrów – przypomina meteorolog, który od dzieciństwa zajmuje się pogodą. I podczas gdy od dzieciństwa obserwuje pogodę, jego brat zasadził pierwsze drzewka owocowe w wieku trzynastu lat. Dziś w różnych miejscach Zabudišovej pokazuje nam aleje dojrzałych drzew, które co roku dają mu mnóstwo słodkich owoców.

Choć jesteśmy w miejscu słynącym z gorzelni, a zwłaszcza z tamtejszej brandy owocowej, nie wszystkie jabłka, gruszki czy śliwki kończą w stanie płynnym. W Zabudišovej znajduje się również legendarna tradycyjna suszarnia owoców z Białego Karpat. Dom schowany w środku lasu wygląda jak bajka. A zapach drewna, ognia i owoców doskonale komponuje się w jego otoczeniu.

Marzenie o wieży widokowej na Roháčová

Podobnie jak w podobnych zakątkach Kopaničiarské, ludzie są tutaj. Bracia Józef i Jaroslav nie są wyjątkiem. Turystyka jest im tak bliska, że postanowili wytyczyć niektóre szlaki i szlaki turystyczne. "Czemu? Tu także często gubili się miejscowi. W ciągu sześciu lat zbudowaliśmy 36 kilometrów nowych tras wokół Bošáca, opiekujemy się 57 „nazywają i wskazują okoliczne wzgórza. Nie wolno nam pytać, ile ich to kosztuje, i wierzę, że to nie spacer po ogrodzie różanym. Znakowanie to najmniej, bardziej chodzi o pracę z piłą. Przycinanie gałęzi i krzewów tak, aby zarośla nie zakrywały oznaczeń.

„Marzymy o wieży widokowej na Rohaczowej. Lasy dawałyby nam drewno, ale na wszystkie zajęcia nie ma czasu. Ale widok już tam jest piękny, koniecznie pojedźcie go zobaczyć, „dostajemy napiwek na wycieczkę. Jeśli chcesz odwiedzić wieżę widokową, zaplanuj wycieczkę na Lopeník. Do wieży pełnej widoków można dostać się na kilka sposobów. To zależy od Twojej kondycji i ambicji turystycznych. „Z przyjemnością zabierzemy Cię na Marsz Turystyczny Stefana. Zaczynamy w Barinie na zakręcie i kierujemy się na Mikulčin vrch. Kto chce, może iść dalej na wieżę widokową na Wielkim Lopeniku, „zapraszają ludzi z bliska i z daleka.

Jeśli chcesz po prostu cieszyć się przyrodą i zobaczyć kilka szczytów niemal z jednego miejsca, po prostu wybierz się na krótki spacer wzdłuż Zabudišovej. Kiedy Józef i Jaroslav pokazali nam w oddali pierwsze szczyty, nie mieliśmy pojęcia, że za chwilę zobaczymy jeszcze więcej. Wystarczy spojrzeć na remizę strażacką. „Jest mała przełęcz, pod nią Vápeč, a z tyłu widać Strážov. To jest Baske, za dwieście metrów zobaczysz Homôlkę, „oglądamy coś w rodzaju Vrchárskiej korony w transmisji na żywo iz jednego miejsca. Kilka metrów dalej dostajemy pytanie kontrolne: „Czy wiesz, co jest z tyłu?” Znamy nadajnik i dajemy napiwek Inovec. Zgadza się! Kolejne wzgórze zdmuchnięte. Już teraz widzimy obiecaną Homôlkę. Zimą, kiedy wieczorem jeździli na nartach w Homôlka, zobaczyli oświetlony stok w Zabudišovej. Czuje się, że jest to idealne miejsce na starożytny zamek. Strategiczne miejsce, z którego możesz zobaczyć we wszystkich kierunkach. Ale zawsze były tylko lasy, później łąki.

Na kopnięciu do jogi

Chociaż zamek nigdy tu nie stał, około trzech kilometrów za wioską znajduje się buddyjskie miejsce gompy. Pośrodku cyfr znajduje się dosłownie budynek na drewnianych kołach, szklana sala, w której Słowacy i Morawiani spotykają się, medytują i ćwiczą jogę. Podziwiają go także ci, którzy nie wyznają buddyzmu – bracia Struhárov opisują kolejny klejnot doliny. Gompa stała się jednym z miejsc odpoczynku podczas 30-kilometrowego szlaku turystycznego „Wokół Doliny Bosackiej”.

Żegnamy się ponownie w Barinie, na zakręcie. W miejscu, gdzie miejscowi spotykają się na filmach lub biesiadach. Wolą nie robić tu dużych „baszali”. Ich poprzednicy nie mieli z tym dobrych doświadczeń.

„Kiedy 150 lat temu budowano domy z gliny, w tym miejscu kopano glinę. Ludzie znajdowali tu kości oraz różne miecze i bagnety. Od tego czasu od pokoleń wytwarzają tam cmentarzysko. Kiedy nasza mama miała 20 lat, dobrze się bawili. Starzy ludzie ostrzegali ich, że Pan ich ukarze. Gdy tylko zaczęła się zabawa, z czystego nieba spadł grzmot, błyskawica, grad i było po wszystkim. Dwa lata później znowu chcieli się tu bawić. Starzy ludzie ponownie ostrzegali ich, że to nie jest właściwe. Nie posłuchali i w tym momencie pobliska chata zaczęła płonąć, więc wszyscy poszli do ognia... Tu się spotykamy, scena też tu jest, ale mamy szacunek dla tego miejsca.”

Z Zabudišovej wyjeżdżamy pustą drogą. Wszyscy już czekają na start. Rowerzyści i ich fani. Burmistrz rozpoczął jazdę na czas od powitania i kliknięcia w naszą kamerę. Byliśmy zaszczyceni.

Mohlo by vás zaujímať

Noc v korunách stromov

Kúpeľné mesto Trenčianske Teplice sa pýši novou, jedinečnou atrakciou. Môžete tam…

Hrad Beckov

Dominantný a majestátny. Taký je hrad Beckov. Vyrastá zo skaly, je s ňou spätý ako sú s…